“Rada nie planuje decyzji z wyprzedzeniem, a wszelkie wypowiedzi dotyczące przyszłych działań Rady mają charakter warunkowy. Przyszłe decyzje będą zależne od szeregu czynników wpływających na procesy cenowe, w tym od dynamiki wynagrodzeń, wzrostu konsumpcji, ale też sytuacji gospodarczej za granicą i decyzji dotyczących cen energii, które mogą też wpłynąć na oczekiwania inflacyjne” – poinformował Adam Glapiński redakcję PAP Biznes.
W zależności od kombinacji tych czynników przestrzeń dla obniżek stóp procentowych może pojawić się wcześniej lub później
– powiedział prezes NBP.
Adam Glapiński dał nadzieję na szybszą obniżkę stóp procentowych. Wiemy, co musi się stać
W lipcu Adam Glapiński powiedział, że stopy procentowe mogą być utrzymane na obecnym poziomie nawet do 2026 roku. “Szef NBP (…) wygląda, jakby liczył się dla niego nie sam trend spadkowy inflacji (który ma rozpocząć się, według projekcji, jeszcze w pierwszej połowie 2025 r.), ale pewność, że stabilizuje się ona w celu (a do tego ma dojść dopiero w 2026 r.)” – komentował nasz dziennikarz Mikołaj Fidziński.
Teraz tę diagnozę potwierdził sam Glapiński, który powiedział, że stopy procentowe mogą jednak zostać obniżone wcześniej, ale warunkiem jest osiągnięcie przez inflację szczytu i zmierzanie w kierunku celu inflacyjnego (ten wynosi 2,5 proc. z dopuszczalnym przedziałem wahań +/- 1 punkt procentowy). Inflacja natomiast w ostatnim czasie znów zaczęła rosnąć. I według prognoz, przez jakiś czas się to nie zmieni.
Według lipcowej projekcji inflacyjnej NBP wzrost cen skoczy w ujęciu rocznym do około 5 proc. na koniec roku i nawet do ponad 6 proc. w pierwszych miesiącach 2025 r. W drugiej połowie przyszłego roku spadnie w okolice 4-4,5 proc., a dopiero na początku 2026 r. zejdzie w zakres celu inflacyjnego NBP (1,5-3,5 proc.), osiągając jego środek 2,5 proc. w ostatnim kwartale 2026 r. Stąd też niechęć Glapińskiego do zmian – czeka na stabilizację i oczekuje wzrostu inflacji, dlatego też nie chce obecnie zmniejszać stóp procentowych.
Tyle że wysokie stopy procentowe, to wysoki koszt pieni±dza – kredyty są droższe, co spowalnia gospodarkę. Decyzje Glapińskiego skrytykował premier Donald Tusk, ale też ekonomiści. “Dobra polityka makroekonomiczna powinna dziś polegać na tym, że rząd redukuje deficyt, a bank centralny redukuje stopy procentowe (oba ruchy umiarkowane). Utrzymanie prawie 6 proc. PKB deficytu i prawie 6 proc. stopy procentowej nie jest dobre dla wzrostu i bezpieczeństwa gospodarki – napisał na X główny ekonomista “Pulsu Biznesu” Ignacy Morawski.
Pogląd ten podziela w odpowiedzi na wpis Morawskiego ekonomista Polskiej Sieci Ekonomii Jan Oleszczuk-Zygmuntowski. “Prawda, ale gorsze jest to, co robi Glapiński. Rząd ma deficyt rozdmuchany przez zbrojenia i czas tej kadencji na naprawę podatków. Z kolei ~6 proc. stopa dziś dusi inwestycje prywatne i rozleniwia banki prostym zarobkiem na OSP. Przez to cierpi portfel dobrych projektów i rozwój” – czytamy na X.
Glapiński broni swoich decyzji. I dodaje, że teraz będziemy coraz bardziej zależni od otoczenia zewnętrznego
Adam Glapiñski był i jest szeroko krytykowany przez różne środowiska. W przeszłości za zbyt opieszałe podwyżki stóp procentowych, a teraz – za zbyt wolne ich opuszczanie. Glapiński broni jednak decyzji podejmowanych przez RPP.
W ostatnich miesiącach Rada utrzymywała stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie i dziś wiemy, że było to działanie słuszne. Udało się szybko obniżyć inflację z wysokich poziomów bez nadmiernych kosztów dla gospodarki
– napisał Glapiński. Takim “nadmiernym kosztem” mógłby być skokowy wzrost bezrobocia, co według niektórych ekonomistów było warunkiem koniecznym do obniżenia inflacji. Wzrost cen jednak udało się wyhamować, utrzymując jednocześnie jeden z najniższych poziomów bezrobocia w Europie. Wyższe stopy procentowe rzeczywiście wyhamowałyby Polską gospodarkę, obniżając też inflację. Kwestią dyskusyjną jednak jest to, jak bardzo spadłaby inflacja. Wzrost cen był bowiem spowodowany głównie czynnikami zewnętrznymi – zapchanymi w pandemii łańcuchami dostaw, które rozpoczęły spiralę marżowo-cenową – na co podwyżki stóp procentowych nic nie mogły zaradzić.
Większą podwyżkę stóp procentowych popierała m.in. Joanna Tyrowicz, którą do RPP nominował w 2022 roku Senat, kontrolowany wówczas przez opozycję (dziś to koalicja rządząca). Taka podwyżka mogłaby się skończyć wychłodzeniem polskiej gospodarki i w efekcie wzrostem bezrobocia, a jednocześnie niewielkim spadkiem inflacji, bo ta miała charakter przede wszystkim zewnętrzny, szczególnie na początku.
Adam Glapiński twierdzi, że w nadchodzącym czasie Polska znów może być zależna od czynników zewnętrznych. “Obserwowany obecnie silny wzrost wynagrodzeń nie będzie trwał wiecznie, bo w przyszłym roku ani płaca minimalna, ani wynagrodzenia w sektorze publicznym nie wzrosną już zapewne tak znacząco. To z kolei przełoży się z czasem na niższą dynamikę konsumpcji, co sprawi, że coraz istotniejsza dla perspektyw polskiego PKB będzie sytuacja w otoczeniu naszej gospodarki. Uwarunkowania za granicą będą także oczywiście odgrywały istotną rolę w kształtowaniu się procesów cenowych w Polsce” – napisał prezes NBP dla PAP Biznes.